Geoblog.pl    przebisniegi    Podróże    Autostopem przez Bałkany - W PRZYGOTOWANIU    12-14.07.10 r. - Autostopem do Słowenii :)
Zwiń mapę
2010
14
lip

12-14.07.10 r. - Autostopem do Słowenii :)

 
Słowenia
Słowenia, Postojna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 852 km
 
Godzina 21.05. Schronisko młodzieżowe w miejscowości Postojna. Słowenia.



Rozciągam się wygodnie na miękkim materacu. Oprócz mojego w pokoju są jeszcze dwa inne łóżka, z których na jednym wyleguje się Łukasz. Odpoczywamy tak dłuższą chwilę po kolejnym dniu pełnym wrażeń. Jak przyjemnie - wtulać twarz w poduszkę, rozprostować swobodnie nogi...



Niespodziewanie pod naszym oknem rozkwita głośna, pijańska dysputa, która z każdą minutą przybiera na sile, skutecznie uniemożliwiając zaśnięcie. Wodzę półprzytomnym już wzrokiem po ciemnoróżowej ścianie naszego pokoju. Niezrozumiałe okrzyki mieszają się ze snem, a w zmęczonej głowie kołacze się pytanie: co my tu robimy?







Wszystko zaczęło się przed dwoma dniami wczesnym letnim porankiem. "Najwyższy czas w drogę!" - stwierdził dziarsko Łukasz. W oka mgnieniu pędziliśmy już w kierunku Myśliborza i dalej, samochodem ciężarowym w towarzystwie wujka Edka, prosto do Strzegomia. Z niewielkimi trudnościami z dwójką kolejnych kierowców TIRów dotarliśmy w końcu pod Wrocław, a stamtąd za Kudowę-Zdrój, pod granicę polsko-czeską. Rozbiliśmy namiot niedaleko stacji benzynowej, za dużym krzakiem na skraju pastwiska.



Wkrótce nadszedł kolejny dzień a wraz z nim nowe znajomości z przypadkowo poznanymi kierowcami. Dojechaliśmy bez przeszkód do pierwszego ronda na obrzeżach Hradec Kralove (Czechy). Po krótkim spacerze utknęliśmy na dłuższą chwilę na niedużej stacji benzynowej. Tutaj otrzymaliśmy przykrą wiadomość - Krzysiek (pseudonim - Łysy), do którego lada dzień mieliśmy dołączyć, zrezygnował z dalszej podróży wkrótce po tym, jak został okradziony w Pradze. Pamiętam, że nie było nam łatwo pogodzić się z decyzją kolegi. W dodatku nie mieliśmy pojęcia, jak wydostać się z malutkiej stacji benzynowej na skraju miasta, obok której rozpędzone auta mknęły prędko przed siebie, nie bacząc na dwójkę autostopowiczów. Pojawiło się zniechęcenie..., jednak nie chcieliśmy, nie mogliśmy dać za wygraną!



W końcu pewien Czech, zaczepiony przez Łukasza, podwiózł nas kawałek za miasto, a stamtąd kolejny kierowca 20 km dalej do, jak to stwierdził, lepszego miejsca, wybuchając co chwila głośnym śmiechem na wspomnienia o swojej podróży autostopem przed kilkoma laty. Czekaliśmy "na okazję" na poboczu drogi wyjazdowej z Hradec Kralove i Pardubic. Czekaliśmy...



Ppuff... Ppuff... Kabina TIRa bujała się raz na prawo, raz na w lewo na wypełnionych powietrzem poduszkach, podczas gdy Piotrek snuł kolejną opowieść. "Na początku myślałem, że jesteście Czechami. Oni też często stoją na drodze i łapią stopa" - stwierdził nasz nowy kierowca. Czas biegł jak oszalały! Za chwilę dojeżdżaliśmy już do stacji benzynowej niedaleko granicy słowacko-węgierskiej.



Nocą przygarnął nas "do siebie" Gienek, góral rodem z Wisły, który całe życie mieszkał w tym samym miejscu, w tym samym domu, ale w czwartym już z kolei województwie. "Najpierw było stalingradzkie... a teraz jest śląskie!" - śmiał się, szydząc z urzędniczych humorów. Wypiwszy piwo z nowo poznanymi kierowcami, zakopaliśmy się w śpiworach na gienkowej naczepie ciężarowej, pomiędzy kołami tramwajowymi a żarzącym się wciąż specjalnym krążkiem, mającym odstraszyć słowackie komary. :)



"A tak cuchną Hungary!" - Gienek, jak wielu poznanych przez nas kierowców, narzekał na warunki panujące na Węgrzech. W tamtym momencie ciężko byłoby się nie zgodzić ze starym góralem, bowiem w kabinie długo jeszcze unosił się zapach dojrzewającego na słońcu gnoju. ;)



Przez radio CB Gienek zatrzymał dla nas kolejnego TIRa. Łukasz przesiadł się do przestronnej kabiny kierowcy, a ja do wygodnego sportowego auta pośród jeszcze kilku innych, które Robert wiózł do Włoch. "Madziary lubią organizować kontrole" - tłumaczył kierowca - "... a w kabinie oprócz mnie może jechać jeszcze tylko jedna osoba." Nie narzekałam, oj nie! W tle cicha muzyka, klimatyzacja, wygodny fotel, za oknem piękna, słoneczna pogoda... Który autostopowicz śmiałby narzekać? ;)



Polska, Czechy, Słowacja, Węgry i w końcu Słowenia! Robert zaprosił mnie do kabiny kierowcy tłumacząc znowu, że Słowenia to nie Madziary i tutaj nikt za bzdury (tzn. trzy osoby w kabinie TIRa) mandatów nie wlepia. Jechaliśmy dalej w trójkę, a głośna muzyka techno towarzyszyła nam przez większość podróży.



Blisko 1400 km, siedem ciężarówek, trzy samochody osobowe, dziesięciu tak różnych, ciekawych nas kierowców... i Postojna - pierwszy z wielu celów tegorocznej podróży.







Wodzę półprzytomnym wzrokiem po ciemnoróżowych ścianach wynajętego pokoju. Pijackie okrzyki mieszają się ze snem, cichną. Zmęczenie zwycięża. Zamykam oczy. Zapadam w sen, a kolorowy pokój rozpływa się... i znika...









[nocleg w schronisku młodzieżowym w Postojnej - 12 E/os (z legitymacją ISIC)]









 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przebisniegi

Łukasz Szubiński & Ewelina Grymuła
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 278 komentarzy278 3753 zdjęcia3753 8 plików multimedialnych8