To miała być spokojna, 9-godzinna podróż nocnym autobusem. Skończyło się zmęczeniem, głodem, czasem wręcz niedowierzaniem…
Rankiem, około godziny jazdy przed Cuzco, nasz autobus utknął w długim korku przed lawiną kamieni i piasku, która zasypała jezdnię!
„To się czasem zdarza na tych górskich drogach” – słyszeliśmy od naszych peruwiańskich współpasażerów.
Eeeeh, nic w tym dziwnego! Zdecydowana większość podobnych dróg w Peru w żaden sposób nie jest zabezpieczona przed ewentualnymi osuwiskami nagich, górskich zboczy!
Dopóki nie dotarł do nas „ciężki sprzęt”, mogący oczyścić jezdnię, po stercie kamieni i żwiru wciąż przejeżdżały samochody osobowe, wciąż przechadzały się pielgrzymki ludzi z najróżniejszym dobytkiem, z dziećmi przywiązanymi do pleców. Drobne kamyki i piasek wciąż spadały na drogę z wysokiego zbocza góry, w której wycięto drogę. Nikt nie zdawał się zważać na potencjalne niebezpieczeństwo kolejnej „lawiny”!
I tak brnęły przed siebie… samochody wystarczająco małe, by zmieścić się na wyjeżdżonej uprzednio ścieżce na samym środku osuwiska, dorośli, za nimi dzieci, starcy…
Gdy na miejsce dotarła policja, by w końcu zabezpieczyć teren, wydawało się to z góry przegraną „walką z wiatrakami”! Jedni uparcie parli w stronę niebezpiecznej wciąż sterty kamieni, nie bacząc na policyjny gwizdek, inni tylko krzyczeli, komentując całą sytuację. Kobiety, obładowane butelkowaną wodą, gazowanymi napojami i słodyczami, przechadzały się po osuwisku jakby nigdy nic, sprzedając później swoje towary wśród gapiów, pomiędzy autokarami… Panował chaos! Brawura! Często głupota!
Po kilkugodzinnym, przymusowym postoju, umęczeni i głodni, wreszcie dotarliśmy do Cuzco.
Zatrzymaliśmy się w Casa Couch – w czymś na wzór taniego hostelu związanego z couchsurfing˟. Spaliśmy w naszym namiocie w betonowym przedziale tuż przy niewielkim zaułku pełniącym rolę kuchni, podczas gdy Aaron zajmował łóżko w jednym z pokojów piętro niżej.
Była nas trójka. Wyjeżdżając z Nazca, na dłużej rozstaliśmy się z Léo.
Cuzco, kolejne miasto na naszej drodze, które wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO, leży na wysokości ponad 3300 m n.p.m. Według jeden wersji jego nazwa oznacza „pępek świata”, według innej „skałę sowy”. Ze „skałą sowy” wiąże się pewna legenda o dwójce rodzeństwa…
Ayar Auca, jeden z założycieli miasta, posiadał skrzydła. Na życzenie swojego brata wzbił się w powietrze i poszybował nad doliną pomiędzy górami. W końcu usiadł we wskazanym mu miejscu i zamienił się w skałę, by w ten sposób zaznaczyć ziemię, własność jego rodu, na której miało powstać przyszłe miasto. W starym języku doliny, o której mowa, owa skała to „cozco”. Hiszpańscy konkwistadorzy przetłumaczyli tą nazwę na swój język – tak powstało Cuzco.
Jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych w Peru (blisko 2 mln odwiedzających rocznie!), stał się dla nas przede wszystkim miejscem, gdzie mogliśmy chwilę odpocząć, złapać oddech przed kolejnym wyzwaniem naszej podróży – kilkudniowym trekkingiem przez Andy w kierunku legendarnego miasta Inków, Machu Picchu.
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz(
www.przebisniegi.com)
˟couchsurfing – strona internetowa, dzięki której można znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu lub zaoferować darmowe zakwaterowanie, www.couchsurfing.org
INFORMACJE PRAKTYCZNE:nocny autobus semi-cama z Nazca do Cuzco – 70 soli/os (w sezonie turystycznym!)
nocleg w Casa Couch w Cuzco – 8 soli/os/łóżko w pokoju kilkuosobowym lub 6 soli/os/nocleg w namiocie (brak dostępu do Internetu!)