Geoblog.pl    przebisniegi    Podróże    Na południe Afryki: RPA, Suazi, Lesotho 2009 - W PRZYGOTOWANIU    13-14.08.09 r. - Raj dla surferów :)
Zwiń mapę
2009
14
sie

13-14.08.09 r. - Raj dla surferów :)

 
Republika Południowej Afryki
Republika Południowej Afryki, Jeffrey’s Bay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1662 km
 
Jest jeszcze bardzo wcześnie. Na tyle wcześnie, by zewsząd otaczał nas półmrok, a mieszkańcy Jeffrey's Bay spali smacznie wewnątrz pięknych domów usianych gęsto wzdłuż wybrzeża. Znad oceanu wieje silny, chłodny wiatr. Fale, jedna za drugą, wylewją się na piaszczystą plażę, raz porywając, raz wyrzucając na brzeg kamienie i muszle. Spacerujemy wzdłuż wybrzeża odziani szczelnie w polary, kurtki i ciepłe czapki. Na horyzoncie zaczynają wyłaniać się kształty odległych statków i bliżej pływjących łodzi rybackich. Przy odrobinie szczęścia z miejsca, w którym się właśnie znajdujemy, można wypatrzeć delfiny i wieloryby.

Jest coraz jaśniej i cieplej. Zza lekko poszarpanych wzgórz ograniczających zatokę zaczyna już powoli wyglądać słońce. Odnajdujemy miejsce skąd najłatwiej podglądać popisujących się w wodzie surferów. Długie, równomierne fale osiągają nawet trzy metry wysokości... Spienione i potężne zawijają się w charakterystyczne tuby, na których można wyprawiać cuda, bawiąc się przy tym wyśmienicie! No tak, jesteśmy w Jeffrey's Bay - prawdziwym raju dla miłośników "deskowego szaleństwa". :)

Wczorajszego dnia, przechadzając się po piaszczystych plażach, pomiędzy "wyspami" utworzonymi z kawałków pokruszonych muszli i ostrych skał, obserwowaliśmy, oczarowani, występy surferów. Dziś, gdy nowy dzień nie zdążył się jeszcze na dobre rozpocząć, odnajdujemy ich pływających w oceanie, wyczekujących większej fali.

Gdy słońce rozgaszcza się wysoko na niebie, rozgrzewając wszystko i wszystkich wokół, Jeffrey's Bay budzi się do życia. Za chwilę przy naszym TAZZiku pojawia się czarnoskóry młodzieniec, dźwigający duże wiadro wypełnione wodą. Zamiast wyciągać rękę w żebrającym geście, podchodzi jeszcze bliżej i oznajmia: "Za 20 randów umyję państwa samochód". Chłopiec nosi brudne, miejscami przetarte przez czas ciuchy, a na głowie grubą, zimową czapkę. Nim zdążamy zareagować na jego propozycję, podjeżdża do nas na rowerze wysoki, postawny strażnik i zaczyna rozmowę, co rusz spoglądając podejrzliwie na czarnoskórego młodzieńca. Ten, po chwili, odchodzi w inną stronę...

Wkrótce na powrót pakujemy się do niedużego wnętrza Toyoty TAZZ i ruszamy w drogę, w kierunku niewielkiej, malowniczo położonej Storms River Village. Zanim nastaje wieczór, udaje nam się jeszcze wymknąć na niedługi spacer po Plaatbos Nature Reserve. Wędrujemy wśród wysokich drzew, gęstej subtropikalnej roślinności, a potem... a potem nadchodzi ciepła noc. :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przebisniegi

Łukasz Szubiński & Ewelina Grymuła
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 278 komentarzy278 3753 zdjęcia3753 8 plików multimedialnych8