Nogi odmawiają posłuszeństwa, w płucach brakuje powietrza… Przed chwilą jeszcze biegłam, teraz tylko niezgrabnie i głośno człapię do przodu, pchając przed sobą ogromne „cielsko” TAZZika z zamkniętym w środku Łukaszem. To cielsko waży tonę, teraz dwie… trzy… Odrywam się nagle od białego bagażnika, walcząc łapczywie o kolejny oddech na środku betonowego parkingu przed supermarketem. Ciążą mi ciekawskie spojrzenia przypadkowych przechodniów. Samochód mknie jeszcze przez chwilę do przodu, popychany przez, ubawionych całą tą sytuacją, czarnoskórych chłopców. TAZZikowy akumulator już wcześniej dawał się nam we znaki, lecz dziś po raz pierwszy odmówił posłuszeństwa tak uparcie i bezwzględnie!
Mija kilkanaście długich minut i wiele wybuchów radości naszych małych pomocników, nim znajomy dźwięk pracującego silnika rozchodzi się po placu. Łukasz wręcza chłopcom po kilka randów, po czym ruszamy w głąb Kimberley w poszukiwaniu największej wykopanej przez człowieka dziury na świecie.
The Big Hole (Wielka Dziura) ma 215 m głębokości (do lustra wody 174 m plus 41 m pod powierzchnią wody) i średnicę 470 m. Najpierw nad lustrem jeziora, powstałego na dnie dziury, wznoszą się nagie skały. Wyżej, spod gruzu i piachu, wyrastają gdzieniegdzie krzaki oraz drzewa. Od stromych ścian wciąż odrywają się fragmenty skał, kamienie i spadają… spadają… spadają na ukryte pod wodą dno.
Początki Wielkiej Dziury sięgają czasów, gdy Kimberley było zaledwie osadą, do której ściągały tysiące poszukiwaczy diamentów. Prawdziwa gorączka miała miejsce w drugiej połowie XIX wieku. Diamenty! Marzenia o bogactwie, przygodzie… W ciągu 40 lat z 22,5 mln ton kamienia wydobyto w tym miejscu 2722 kg diamentów o przybliżonej wartości 35 mld euro.
Stoimy na metalowym tarasie, przygotowanym dla zwiedzających, skąd rozpościera się również widok na część miasta. „To tylko wielka dziura w ziemi. ” – wzrusza ramionami stojący obok nas turysta, po czym robi naprędce pamiątkową fotografię i, jakby nie chcąc już tracić więcej czasu, odchodzi. „Wyjął mi pan to z ust.” – myślę sobie, lecz Łukasz dzielnie szuka miejsca, skąd mógłby zrobić lepsze zdjęcie.
Spędzamy jeszcze godzinę w muzeum, oglądając drogocenne kamienie (w tym jeden z największych nieoszlifowanych diamentów na świecie) oraz film przedstawiający historię Kimberley… jeszcze krótką chwilę w uroczym skansenie przy The Big Hole… później kolejne godziny na bezowocnych poszukiwaniach kopalni, do której moglibyśmy zejść, po czym zapominamy na dłużej o diamentach i Wielkiej Dziurze… Przed nami Johannesburg!