Co tu dużo opowiadać…?
Wyobraźcie sobie plażę pełną miękkiego, białego piasku. Wodę o różnych odcieniach błękitu i turkusu. Ciepłe słońce i zielone liście palm.
W takiej właśnie bajkowej scenerii spędziliśmy ostatnie dwa dni. Jak było? Dokładnie tak, jak to sobie wcześniej wyobrażaliśmy – powoli, leniwie, beztrosko… :)
Nocowaliśmy na jednym z campingów gęsto usianych wzdłuż wybrzeża (camping
Playa las Palmas). Tylko toaleta pod słomianym dachem, prysznic z chłodną wodą na świeżym powietrzu i nasz namiot na piasku pod palmami. Bez wygód, lecz niczego nam nie brakowało. Po raz pierwszy próbowaliśmy pływać z maskami i fajkami, oglądając dno Morza Karaibskiego. Łukasz świetnie sobie poczynał, a ja…? No cóż, na początku trochę spanikowałam, wciąż próbując oddychać „po staremu”, nałykałam się słonej wody i wróciłam na plażę, poturbowana nieco przez potężne fale morskie. Za drugim razem było już lepiej! :)
Od wczesnego rana całe wybrzeże patrolowane było przez miejscową policję, co pozwalało czuć się naprawdę bezpiecznie. W największy upał chowaliśmy się w cieniu pod palmami lub siadaliśmy nad samym brzegiem morza, pozwalając by woda chłodziła nam stopy. Wciąż i wciąż obserwowaliśmy kolejne „partie” turystów wypływających na łodziach motorowych daleko od brzegu, by tam uprawiać
snorkeling.
Niesamowite, że mimo dość dużej liczby plażowiczów, bez przeszkód mogliśmy znaleźć wystarczająco dużo miejsca TYLKO dla siebie i cieszyć się w spokoju swoim własnym kawałkiem karaibskiego raju! Zresztą, sami zobaczcie… ;)
Już jutro ruszamy w głąb Meksyku w poszukiwaniu kolejnych pozostałości po kulturze Majów! :)
Ewelina(
www.przebisniegi.com)
INFORMACJE PRAKTYCZNE:nocleg na campingu Playa las Palmas nad Morzem Karaibskim przy Tulum – 70 peso/os (brak elektryczności!)