Rankiem wita nas deszcz i chłód. Czym prędzej składamy mokry namiot, zakładamy ciepłe ciuchy i opuszczamy camping pod ruinami miasta Majów w Palenque. Ruszamy w kierunku San Cristóbal de las Casas – meksykańskiego miasteczka, słynącego z przyjemnej atmosfery i malowniczej architektury.
Wspinamy się
colectivo˟ wzdłuż górzystej drogi z taką ilością zakrętów i serpentyn, że po dwóch godzinach jazdy robi nam się niedobrze! Łykamy Aviomarin i czekamy z napięciem końca podróży!
Po pięciu godzinach jesteśmy na miejscu.
San Cristóbal de las Casas leży na wysokości ponad 2100 m n.p.m., więc od tej pory nie rozstajemy się z ciepłymi polarami. Nocujemy w Iguana Hostel, gdzie spotykamy kilkoro Polaków. Dwójka z nich odbywa właśnie 5-miesiączną podróż dookoła świata. I znów wieczorami toniemy w opowieściach, historiach, błądząc myślami po mapie. :)
Kolejne dwa dni mijają baaaardzo leniwie. Skupiamy się na… odpoczywaniu. Za to w niedzielę wybieramy się na mszę św. do pobliskiego kościoła.
Siedzimy na wąskiej, drewnianej ławce, oglądając bogato zdobione ściany świątyni, modlących się Meksykanów i księdza wymachującego niewidzialną batutą w rytm chwalebnej pieśni.
-
Gloria Señor… la… lalala…! – śpiewamy.
Radosne dźwięki wypełniają cały kościół, porywając w ruch zastygłe wcześniej ciała. Kołyszemy się na wzór pływających w powietrzu rąk kapłana, który zagrzewa wiernych do śpiewu przy każdej następnej zwrotce pieśni. Wystajemy na wysokość głowy znad grupy ludzi siedzącej wokół naszej ławki. Nie sposób ukryć się wśród niziutkich Meksykanów! Czasem roześmiane dzieci spoglądają na nas z ciekawością. Słuchamy słów księdza, niewiele z nich rozumiejąc, jednak wcale nam to nie przeszkadza. Jest naprawdę wspaniale zwłaszcza, gdy do mszy włącza się prowizoryczny kilkunastoosobowy chór a zaraz za nim dyrygujące dłonie energicznego kapłana. Trudno oprzeć się radosnej atmosferze!
-
Gloria… gloria… lalalalala… – śpiewamy.
Wtem nagle:
-
Arriba˟! – krzyczy Łukasz.
-
Co to znaczy? Coś ty powiedział?! – patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami.
-
… ??? Nie mam pojęcia, haha!Ewelina(
www.przebisniegi.com)
˟colectivo – tutaj: mały busik, którym podróżują miejscowi i turyści z niewielkim budżetem
˟arriba – w zależności od kontekstu może oznaczać: na górze, w górę, niech żyje!, powstań!, czyli w zasadzie Łukaszowi należą się brawa za wrodzony talent do właściwego (lub też niemal właściwego) używania słów, których nie rozumie :)
INFORMACJE PRAKTYCZNE:colectivo z Palenque do San Cristobal de las Casas (z przesiadką w Ocasingo) – 50 + 45 peso/os
nocleg w Iguana Hostel w San Cristobal de las Casas – 100 peso/os/dormitorium