Czwartego dnia pobytu na Chachauate Huego zabiera nas na kilkugodzinną wycieczkę.
Pływamy drewnianą łodzią pomiędzy innymi wyspami archipelagu. Zatrzymujemy się na jednej z nich, kilkukrotnie mniejszej od Chachauate, która pełni czasem rolę swoistego przystanku dla rybaków. Oprócz góry piasku, kilku palm, drewnianej, prowizorycznej chaty, Huego, jego młodego pomocnika, dwóch Przebiśniegów i jeszcze trójki dziewczyn, które płynęły za nami łodzią podobną do naszej, nie ma tutaj nikogo! Wylądowaliśmy na bezludnej wyspie! :o
Wkrótce już podążamy w kierunku innej wyspy, gdzie pływamy nad najpiękniejszą rafą koralową, jaką do tej pory widzieliśmy! Tym razem absolutnie nikt nam nie przeszkadza… chociaż… na widok przepływającej obok Łukasza meduzy, przez głowę przebiega mi myśl, że jednak przydałoby się jakieś towarzystwo i szybka łódź motorowa w momencie, gdyby meduza zechciała zmienić kurs na kolizyjny… z jednym z nas! ;)
Szukając różowych węży boa, wspinamy się na najwyższe wzniesienie największej wyspy spośród Cayos Cochinos – Cayo Mayor. Wdrapujemy się na stojącą tutaj wieżę z widokiem na cały archipelag. Po horyzont ciągną się turkusowo-niebieskie wody Morza Karaibskiego! Jest tak pięknie! Jak z kolorowej bajki dla dzieci!!!
W końcu nadchodzi czas, gdy żegnamy się z małą Chachauate i powoli wracamy myślami do innej, nie tak bajkowej już rzeczywistości. Pakujemy plecaki, przyglądamy się jeszcze przez chwilę łodzi, którą dzieci odpływają właśnie do szkoły, gdy wtem zza naszych pleców dochodzi wesołe:
- Idabiña numada? Jak się masz, mój przyjacielu? – pyta jeden z chłopców, który często przesiadywał z nami przy namiocie na skraju wyspy. – Wyjeżdżacie już?
- Tak, wyjeżdżamy.
- Hmmmm, a kiedy wrócicie? – odpowiada z wyraźnym smutkiem w głosie.
- Nie wiem, ale chcielibyśmy kiedyś wrócić. Mieszkasz w pięknym miejscu – odpowiadam.
- Będziemy wyczekiwać waszego powrotu! – dodaje chłopiec, tym razem już z szerokim, białym uśmiechem.
Huego pomaga nam zapakować rzeczy na łódkę. Po chwili ruszamy. Kołyszemy się na morskich falach – raz na lewo, raz na prawo. Co jakiś czas Huego wylewa plastikowym naczyniem wodę z łodzi. Jednak po tamtym strachu sprzed kilku dni nie ma już śladu. Przecież Garifuna wypływają tak w morze każdego dnia... każdego kolejnego dnia... od setek lat...
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz(
www.przebisniegi.com)
INFORMACJE PRAKTYCZNE:Jak dostać się na Cayos Cochinos?- najłatwiej i najtaniej będzie poprosić jednego z rybaków Garifuna w Nueva Armenia o możliwość zabrania się z nim, gdy ten będzie wracał na Chachauate; rybacy odpływają na wyspę wczesnym rankiem (około godziny 6-8.00), gdy morze jest najspokojniejsze
- z La Ceiba do Nueva Armenia codziennie kursują autobusy (40 lempiras/os)
- istnieje możliwość przenocowania w „hostelu” w Nueva Armenia (z tego co wiemy, warunki są bardzo nieciekawe i jest brudno!)
- z położonej niedaleko miejscowości Sambo Creek organizowane są dla turystów jednodniowe wycieczki na Cayos Cochinos (ok. 70-90 $/os)
- o możliwość powrotu na ląd można również pytać turystów licznie odwiedzających Chachauate, którzy spędzają na wyspie zwykle kilka godzin
-
my zrobiliśmy tak: Kilka dni przed naszym wyjazdem na Cayos Cochinos przyjechaliśmy z Jaime do Nueva Armenia i uzgodniliśmy wszelkie warunki/szczegóły z rybakiem Garifuna, który miał nas zabrać na Chachauate. Byłoby nam dużo ciężej bez Jaimego, który rozmawiał w naszym imieniu i negocjował cenę – ostatecznie podróż na Chachauate w jedną stronę wyniosła nas 200 lempiras/os.
Chachauate – KILKA PRZYDATNYCH INFORMACJI:- dwie toalety (spłukiwane wodą morską, którą należy sobie przynieść w przygotowanym do tego celu plastikowym zbiorniku)
- brak prysznica
- brak wody pitnej (należy zabrać ze sobą odpowiedni zapas wody pitnej, jeśli planujemy dłuższy pobyt na wyspie!)
- możliwość wynajęcia cabaña (100 lempiras/os/dzień)
- możliwość rozbicia własnego namiotu w dowolnym miejscu na wyspie (my właśnie tak zrobiliśmy, 50 lempiras/os/dzień)
- czytaliśmy, że za odwiedzenie Cayos Cochinos należy uiścić opłatę w wysokości 10 $/os (opłata na Fundację Cayos Cochinos), jednak nas nigdy nie poproszono o te pieniądze (?)
- restauracja, w której za kilka dolarów można kupić posiłek i zimny napój
- w niemal każdej chacie można kupić surową lub przygotowaną już do jedzenia rybę (kilkadziesiąt lempiras/1 libra czyli około 450 g) oraz chleb kokosowy (10 lempiras/sztukę)
- sklepik, w którym można kupić kilka podstawowych produktów (np. ryż, makaron, jajka, platany)
- kościół
- wokół wyspy panują świetne warunki do uprawiania snorkelingu, jednak należy zabrać ze sobą własny sprzęt – na wyspie nie ma wypożyczalni tego rodzaju ekwipunku
- na wyspie jest zasięg telefoniczny, więc można śmiało korzystać w z telefonu komórkowego ;)
- na pewno przynajmniej dwójka dorosłych mieszkańców wyspy mówi po angielsku, jeden z nich ma na imię Norbert
- mieszkańcy Chachauate chętnie zabierają turystów na wycieczki po okolicznych wyspach (nam zaproponowano kilkugodzinną wycieczkę za 200 lempiras/os)
Ciekawostka:- na jednej z wysp (Cayo Paloma) odbywa się reality show!!! :)