Po południu przyjeżdżamy do San José – stolicy Kostaryki. Zdejmujemy ciepłe buty trekkingowe i na powrót przywdziewamy lekkie sandały. Mimo, że na niebie wciąż goszczą deszczowe chmury, do tego miasta częściej niż w górach zagląda słońce, rozgrzewając „atmosferę” tak bardzo, że czasem znów „umieramy” z gorąca!
Gościmy u Daniela – młodego studenta z
couchsurfing˟. I choć wizyta w San José miała być dla nas jedynie krótkim, małoznaczącym przystankiem na drodze do Panamy, okazała się niesamowicie ciekawym doświadczeniem.
Dlaczego??
Wszystko za sprawą niezwykłego hobby Daniela, który od kilku lat ćwiczy parkour! Zanim tutaj przyjechałam, w ogóle nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś podobnego. Łukasz okazał się bardziej światły, jednak do ostatniej chwili nie zdradził znaczenia tajemniczego, nowego dla mnie słowa.
Co to właściwie jest ten parkour?
Dla jednych sport jak każdy inny, rodzaj gimnastyki, walka z własnymi słabościami, ograniczeniami i przeszkodami. Dla innych możliwość samorozwoju, sztuka czy filozofia życia. Dla nas, którzy pierwszy raz na własne oczy mieli okazję zobaczyć trening „uprawiaczy” parkour, była to po prostu świetna zabawa! Zresztą, zobaczcie sami!! :)
Po trzygodzinnym pobycie w sali gimnastycznej robimy szybkie zakupy w potwornie drogim supermarkecie, po czym wspólnie z przyjaciółmi Daniela przygotowujemy pyszną kolację i rozmawiamy, rozmawiamy… do późnej nocy! ;)
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz(
www.przebisniegi.com)
˟couchsurfing – strona internetowa, dzięki której można znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu lub zaoferować darmowe zakwaterowanie, www.couchsurfing.org
INFORMACJE PRAKTYCZNE: autobus z Alajuela do San José – 450 colones/os