Leży na wysokości 3812 m n.p.m. Jest to najwyżej położone żeglowne jezioro świata i zarazem największe jezioro wysokogórskie na Ziemi. Podobno kształtem Titicaca przypomina pumę polującą na królika... – tak przynajmniej w wolnym tłumaczeniu z języka Quechua można rozumieć jego nazwę.
Płynęliśmy niewielkim stateczkiem pasażerskim w kierunku Wyspy Słońca (Isla del Sol), położonej po boliwijskiej stronie malowniczego akwenu.
Znad wody wiał silny, chłodnawy wiatr. Granatowo-niebieska tafla jeziora rozstępowała się pod nami, przerywana ostrym dziobem promu. Z każdą minutą oddalaliśmy się coraz bardziej od znajomych brzegów Copacabana i niewysokich, zielono-brązowych wzgórz otaczających miasteczko. Gdzieś daleko przed nami błyszczały w słońcu ośnieżone szczyty potężnych łańcuchów górskich.
Zbliżywszy się do brzegów Wyspy Słońca, mogliśmy dostrzec setki tarasów, którymi zabudowano niegdyś strome, kamieniste wzgórza, by w ten sposób zaadoptować mało gościnny teren pod uprawę roli. Gdzieniegdzie stały samotnie kamienne ruiny dawnych budowli, których czasy świetności sięgają najczęściej potężnego Imperium Inków.
Dla zamieszkujących Boliwię i Peru Indian Quechua i Aymara Isla del Sol wciąż jest miejscem świętym. Według legend, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, tam właśnie przed wiekami narodził się sam Inti – inkaski bóg słońca.
Wysiedliśmy na południowym krańcu wyspy, dokładnie odwrotnie niż zdecydowana większość przybywających tam turystów. Dzięki temu przez dłuższy czas unikaliśmy jakiegokolwiek towarzystwa w trakcie kilkugodzinnego trekkingu.
Wędrowaliśmy raz wyżej, raz niżej po niewysokich wzgórzach, odkrywając co chwilę kolejną, malowniczą zatoczkę, jakieś ruiny z boku, malutkie miasteczko nad brzegiem jeziora…
Na noc wybraliśmy mały, tani hostel na północnym krańcu wyspy.
Z samego rana ruszyliśmy w drogę powrotną do Copacabana.
Siedząc znów na drewnianej ławce na dachu pasażerskiego promu, patrzyliśmy jak Isla del Sol powoli znika nam z oczu…
-
Przypomina mi się Bajkał – powiedział wtedy Łukasz.
-
Tak, mi też. I choć ciężko doścignąć piękno „syberyjskiego morza”, to muszę przyznać, że Titicaca i Wyspa Słońca to jedne z najpiękniejszych miejsc, jakie odwiedziliśmy podczas tej podróży! – wyznałam.
-
Tak… Zdecydowanie tak… Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz(
www.przebisniegi.com)
INFORMACJE PRAKTYCZNE:hostel w Copacabana – 20 boliviano/os/pokój dwuosobowy
prom z Copacabana na Wyspę Słońca – 20 boliviano/os (odpływa dwa razy dziennie, rano i wczesnym popołudniem!)
bilet wstępu na Wyspę Słońca – 5 boliviano/os + 15 boliviano/os
nocleg na Wyspie Słońca – 20 boliviano/os
prom z Wyspy Słońca do Copacabana – 25 boliviano/os (odpływa kilka razy w ciągu dnia)