Centralny plac w Tarabuco tętnił życiem.
Była niedziela, właśnie minęło południe.
Na kolorowych płótnach leżały dziesiątki przedmiotów – od drobnych ozdób, po różnego typu rękodzieła, torebki, swetry i koce. Wokół stoisk z towarem kręciły się tłumy miejscowych Indian w tradycyjnych, kolorowych strojach, dziesiątki rozbrykanych dzieciaków i kilkunastu białych turystów.
Przy tym samym placu znajdował się ładny, biały kościół z dwiema wieżami.
Wślizgnęłam się po cichu do środka...
Tuż przy ołtarzu stała para nowożeńców, do której właśnie przemawiał ksiądz. Pan Młody w czarnym garniturze. Panna Młoda w białym welonie oraz fioletowej spódnicy odsłaniającej kolana i łydki. Kościół wypełniał tłum ludzi, rozsadzonych bez ładu gdzie popadnie. Kilkoro w pierwszych ławkach. Dalej nikogo. Potem znów kilka indiańskich par. Innym razem tylko Indianki z różowymi tobołkami na plecach, w których spały małe dzieci. Ci zajmujący ławki wokół mnie wydawali się nie zwracać uwagi na trwającą właśnie ceremonię. Rozmawiali, zasłaniali dłońmi śmiejące się buzie, uciszali od niechcenia grający telefon…
Po mszy św. nowożeńcy zastygli w bezruchu przed kościelną bramą, przyjmując gratulacje i uściski od kolejnych gości, ustawionych w kolejce.
„Podobnie jak u nas!” – pomyślałam.
-
Z twarzy wyglądają na niezbyt szczęśliwych, prawda? – zagadnęła mnie nagle jakaś turystka wyposażona w duży aparat fotograficzny. –
Jakby przestraszeni?!Rzeczywiście, coś w tym było… smutni? Zestresowani? Może przestraszeni…? ;)
Niedzielny targ w Tarabuco ciągnął się przez kilka najbliższych ulic sąsiadujących z centralnym placem miasteczka.
Te kolory!!! Całe mnóstwo kolorów wyglądało z każdego rogu!
Kolorowe stragany! Kolorowe towary! Kolorowe warzywa, owoce i
komedory˟! Kolorowo ubrani ludzie! Przez „zagracone” ulice czasami trudno było się przecisnąć, taki tłum i tyle rzeczy wokół! I choć podobne
mercado˟ można odnaleźć właściwie w każdym mieście w Boliwii, to jednak to w Tarabuco było zdecydowanie największym i najbardziej różnorodnym, jakie do tej pory widziałam.
Zresztą, najlepiej przekonać się na własne oczy! Zapraszam do galerii zdjęć poniżej! :)
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Ewelina(
www.przebisniegi.com)
˟comedor (czyt. komedor) – z hiszp. jadłodajnia, restauracja
˟mercado – z hiszp. rynek, targowisko
INFORMACJE PRAKTYCZNE:autobus z Sucre do Tarabuco – 8-10 boliviano/os (około 1,5 godziny do Tarabuco; odjazd z „parada Tarabuco”- z centrum Sucre można się dostać na ten przystanek miejskim busikiem za 1,5 boliviano)