UWAGA!!! – zanim zaczniesz czytać poniższy tekst, włącz utwór muzyczny zamieszczony pod zdjęciami, tak będzie łatwiej poczuć "klimat" tej opowieści :)Powrót do La Ceiba z San Pedro Sula zajmuje nam ponad pół dnia. Zaglądamy na chwilę na plażę miejską w turystycznej miejscowości Tela, wstępujemy do nadmorskiego pubu na małe piwo, słuchamy muzyki.
Od czasu do czasu mijamy obskurne przedmieścia lub wioski, położone często nad brudną rzeką tonącą w śmieciach. Zza okien wygodnego, klimatyzowanego samochodu oglądamy świat pełen małych, blaszanych lub drewnianych chat, baraków, dzieciaków biegających w obszarpanych ciuchach, kobiet i mężczyzn snujących się po wąskich, piaszczystych ulicach.
-
Myślę, że tak żyje blisko 40% mieszkańców Hondurasu – opowiada Jaime. –
Nie mają czystej, bieżącej wody, kanalizacji. Nie wszyscy potrafią czytać i pisać. Zwykle nie zaglądamy do takich miejsc. Tak jakby nie istniały… ale problem jest...Kiwamy się na boki w rytm energicznej muzyki, podczas gdy Jaime śpiewa głośno co żywszy fragment kolejnego utworu. W pewnym momencie Jacky sięga do skrytki i wyciąga całą stertę płyt CD. Wybiera jedną z nich i ogłasza z uśmiechem na twarzy:
-
Tę piosenkę chcielibyśmy wam zadedykować.Rozlega się prosta, przyjemna, ciepła melodia…
-
Casa abierta! Dom otwarty – tłumaczy Jaime tekst utworu. –
Chcę żyć w zgodzie z moimi braćmi z północy i południa, po kraniec świata… Nauczyć się słuchać... Na moment zastygamy bez ruchu, wsłuchując się w słowa piosenki. Uciekam głową w stronę okna, zasłaniając ręką oczy „zaszklone” od wzruszenia. Niepotrzebnie. Jacky i Jaime już zaraz uśmiechają się do nas przez łzy. Niesamowite, jak swobodnie czujemy się z tą dwójką Latynosów!
-
Casa abierta! Właśnie tacy jesteśmy – dodaje Jaime.
Hmm, tak sobie myślę – mimo wszystkich rozterek, trudów i niewygód podróży, między innymi właśnie dla takiej chwili warto było spakować plecak i ruszyć w drogę...
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz(
www.przebisniegi.com)