Geoblog.pl    przebisniegi    Podróże    PRZEBIŚNIEGI w podróży dookoła świata    Inny świat – część I (Belén)
Zwiń mapę
2012
09
lip

Inny świat – część I (Belén)

 
Peru
Peru, Iquitos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16552 km
 
- Najciekawsze miejsce w Iquitos? Twoim zdaniem! – zapytaliśmy Robina, naszego gospodarza z couchsufring˟.
- Belén – padła szybka odpowiedź.

Kilkanaście minut później wysiedliśmy z mototaksówki na skraju błotnistego skrzyżowania. Dalej nie sposób było podróżować inaczej niż na własnych nogach. Zarzuciliśmy nasz dobytek na plecy i ruszyliśmy w drogę po krzywych, betonowych płytach, omijając dziury i kałuże w wyjątkowo prowizorycznym, nawet jak na Iquitos, chodniku.

- Witajcie w moim domu – oznajmił w końcu Robin, otwierając duże, drewniane drzwi. – Czujcie się jak u siebie!

Budowa domu naszego gospodarza trwa nieprzerwanie od kilku lat. Trzy przestronne piętra mieszczą bez problemu całą rodzinę Robina, jednak potrzeba jeszcze wiele pracy i pieniędzy, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik.

Szliśmy długim, zakurzonym korytarzem wzdłuż ścian z nagiej cegły. Wszędzie panował nieład, a nozdrza drażnił kurz i pył unoszący się niemal z każdego zakątka placu budowy. W kuchni połączonej z niewielką jadalnią wisiał na ścianie ogromny telewizor. Przed płaskim ekranem siedziało kilkoro członków rodziny Robina. Powitali nas z uśmiechem i ogromną serdecznością. :)

Wyszliśmy na przestronny taras na dachu domu, by lepiej przyjrzeć się Belén.

I po raz pierwszy od bardzo dawna zaparło mi dech w piersiach!... Z niedowierzania!

Przed nami stała cała masa brzydkich, drewnianych domów ustawionych na kilkumetrowych palach. W okach brakowało szyb, w ścianach okien. Gęste pole blaszanych dachów ciągnęło się daleko daleko we wszystkie strony... Za nim rosła już tylko zielona, gęsta dżungla.

Z drewnianych ścian zwisały sznurki z ciuchami, suszącymi się na słońcu. Gdzie indziej kuły w oczy białe anteny satelitarne. Całą dzielnicę przecinały ulice – błotniste, brudne, szare, pełne śmieci! Nad nimi ciągnęły się kable, od jednej latarni do drugiej.
Zajrzeliśmy ukradkiem przez drewniane drzwi do jednego z domów. A tam? Ludzie odpoczywający w hamaku, na plastikowych krzesłach, które nijak pasowały do całego krajobrazu. Miski wypełnione wodą czekające na kąpiel swoich właścicieli. Dzieci bawiące się żywą małpką niczym szmacianą lalką.

Belén przecinała cienka, niepozorna stróżka wody, niosąca ze sobą plastikowe worki, kolorowe torebki po słodyczach, papiery, odpadki. Gdzieniegdzie wyrastały nad nią góry pestek aguaje – jednego z najpopularniejszych przysmaków z peruwiańskiej dżungli. Nad tym wszystkim unosił się słodki zapach gnijących resztek owoców i sępy, przystające czasami na blaszanym dachu jednego z domów.

- Jak ktokolwiek może tutaj mieszkać? – szepnęłam pod nosem.

Po zachodzie słońca nad Belén rozległa się głośna muzyka, pojedyncze kłótnie sąsiadów, odgłosy filmu w telewizji, okrzyki radości, pijackie toasty... najwyraźniej nie obowiązywała tutaj „cisza nocna”, co więcej, nikt wokół nie wydawał się za bardzo wzruszony wszędobylskim hałasem. Tak było, i już!

Nocą zaczął padać deszcz. W końcu całe Belén zamarło w ciszy. Słychać było tylko odgłosy kropli deszczu, uderzających o szyby.
Tej nocy spaliśmy w hamakach, korzystając wcześniej z prysznica, którego rolę pełniła beczka zimnej wody.

Rankiem Robin zabrał nas na krótką wycieczkę po Belén.

Szliśmy wzdłuż prowizorycznych ulic, po kostki utaplani w błocie.

- Widzicie tą linię na domach? – pokazywał na ściany zbite z desek, które w pewnym miejscu wyraźnie zmieniały kolor na ciemniejszy. – Kika miesięcy temu do tego poziomu sięgała rzeka. Wszystkie te ulice, pale, część domostw... Wszystko to było pod wodą! Ludzie musieli opuścić Belén na jakiś czas. Dzieciaki nie chodziły do szkoły. Zamiast mototaksówek ulicami pływały łodzie.
- Czy ci ludzie są jakoś w stanie się do takiej powodzi przygotować?
– zapytaliśmy, choć odpowiedź wydawała się z góry oczywista.
- Hmm, w tym roku Amazonka wylała jak nigdy! Co roku Belén tonie w wodzie. Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy znów to się stanie.. i jak bardzo kapryśna będzie rzeka. Czy można się na to przygotować?!

Szliśmy dalej przed siebie.

- Czy Belén jest bezpieczne dla gringo, który błąka się tutaj samotnie po ulicach?
- No, nie bardzo... Na pewno nie dla jego aparatu fotograficznego, hehe!
– śmiał się Robin.

Wkrótce dotarliśmy na największy rynek w Iquitos.

Sandałami wciąż brodziliśmy w błocie, obserwując kolorowe cuda przywiezione z dżungli i nie tylko. Na drewnianych stoiskach mogliśmy znaleźć najróżniejsze egzotyczne owoce, ryby (m. in. piranie), żółwie, kajmany, kurczaki, mięso ze świni, krowy, sarny i innych zwierzaków, lekarstwa, tajemnicze przyprawy, napoje, ciasta, pieczywo, małpy i kolorowe papugi uwiązane do metalowych klatek! Spojrzałam na jedną z takich małp, siedzącą na swojej klatce. Była malutka, jak dziecko. Gdy się do niej zbliżyłam, ta schowała głowę między ręce i zaczęła drżeć... calutka... Piszczała cichutko, trochę jakby nieśmiało, a jednocześnie z taką siłą! Tak przeraźliwie!

- Podoba ci się? – zagadnęła mnie starsza kobiecina w długich, czarnych warkoczach. – Tylko 50 soli, amiga! Chcesz?!

Spojrzałam na nią ze złością! „Coś ty zrobiła tej małpie, że ona tak się boi?!” – rzuciłam w myślach.

- Oczywiście handel tymi zwierzętami jest nielegalny – dodał Robin z wyraźnym smutkiem w głosie, gdy odeszliśmy kawałek od feralnego stoiska. – Ale niektórzy i tak to robią. Nie rozumieją!

Nie po raz pierwszy latynoamerykański świat bardziej nas od siebie odstręczył, aniżeli oczarował...


Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz

(www.przebisniegi.com)

˟couchsurfing – strona internetowa, dzięki której można znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu lub zaoferować darmowe zakwaterowanie, www.couchsurfing.org

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

mototaksówka – tani, bardzo popularny środek transportu w Iquitos (jak i m.in. w Tarapoto czy Yurimaguas), zawsze warto podpytać miejscowych o cenę kursu, bowiem brak tej wiedzy mototaksówkarze skrzętnie wykorzystują!
nocleg w hostelu Iguana Haus w Iquitos – 20 soli/dormitorium lub 30 soli/pokój jednoosobowy (ostatecznie zostaliśmy na jedną noc we dwójkę w pokoju jednoosobowym i nie było nam ciasno – zapłaciliśmy 40 soli/ pokój; szczerze polecamy ten hostel – obsługa jest bardzo miła i dobrze zorientowana, jest czysto, darmowe wi-fi, dostęp do jednego komputera, basen, kuchnia)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (81)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Arleta
Arleta - 2012-08-18 16:07
ehhh... nic więcej poza "WOW" mi do glowy nie przychodzi. wspaniale sobie radzicie!
 
przebisniegi
przebisniegi - 2012-08-25 22:38
Dziekujemy, Arletko!! :D
 
 
przebisniegi

Łukasz Szubiński & Ewelina Grymuła
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 278 komentarzy278 3753 zdjęcia3753 8 plików multimedialnych8