Geoblog.pl    przebisniegi    Podróże    Na południe Afryki: RPA, Suazi, Lesotho 2009 - W PRZYGOTOWANIU    26-28.08.09 r. - Nie taki diabeł straszny, jak go malują!
Zwiń mapę
2009
28
sie

26-28.08.09 r. - Nie taki diabeł straszny, jak go malują!

 
Republika Południowej Afryki
Republika Południowej Afryki, Johannesburg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2968 km
 
To ostatni taki wieczór.

Pokój wypełnia półmrok. Z głośników telewizora wydobywa się przyjemna dla ucha muzyka. Kolorowe obrazy migają przed oczyma.

Łukasz leży wygodnie na miękkiej kanapie. Patrzę na niego, na twarz zastygłą w tajemniczym grymasie. Tak dobrze cię znam. Wiem, o czym myślisz…

- I co? Spodziewałbyś się tego? – pytam. Pamiętam wciąż strach, z jakim wjeżdżaliśmy do Johannesburga w towarzystwie czarnoskórego taksówkarza. Obce, zimne, nieprzyjemne uczucie! Nie tak miały wyglądać wymarzone wakacje!
- Nie, nigdy bym się nie spodziewał! A jednak tak właśnie było… - odpowiada Łukasz... i znów, jakby nieobecny, wraca myślami do wspomnień sprzed tych ostatnich kilku dni.


Gdzieś na południu od centrum miasta. Muzeum Apartheidu. Kolejne spotkanie z ponurą, nie tak odległą historią RPA oraz postacią Nelsona Mandeli zabrało nam ponad 4,5 godziny. Wstrząsające zdjęcia, plakaty, cytaty, materiały filmowe poruszyły bez reszty. Apartheid, segregacja rasowa, obietnica „stworzenia takiego świata, w którym czarni i biali żyliby oddzielnie, ale mieliby równe prawa” (D.F. Malan)… a może raczej gwarancja dominacji białego człowieka po wsze czasy? Trudno oprzeć się wrażeniu, jakoby ludzkość skazana była na popełnianie wobec siebie wciąż tych samych lub podobnych okrucieństw…

Mijał kolejny słoneczny dzień. Był późny wieczór. Na ulicach miasta prawie pusto. Świat poza zasięgiem smukłych, ulicznych lamp rozpływał się w ciemności. Paweł zabrał nas do jednego ze swoich ulubionych pubów. Wybraliśmy stolik na zewnątrz lokalu. Leniwie sączyliśmy piwo, śmialiśmy się głośno z niepowtarzalnych pisuarów w męskiej toalecie (metalowych wiader pomalowanych kolorową farbą). Towarzyszyła nam przyjemna muzyka, dym papierosowy wydobywający się z głębi pubu, widok zadowolonych sąsiadów przy stolikach obok i mieszkańców Johannesburga przechadzających się po chodnikach.

Dzielnica Hillbrow. „Zdecydowanie niebezpieczne rejony.” – przeczytaliśmy w przewodniku. Paweł, wielki miłośnik sportu, zabrał nas do Hillbrow, gdzie na niewielkim boisku otoczonym wysoką siatką czarnoskórzy chłopcy grali w piłkę nożną. Mimo, że nie czuliśmy się tam komfortowo, miło było popatrzeć na dzieciaki, które, biegając w trampkach, w klapkach lub na boso, odnajdywały tyle radości w kopaniu „kawałka powietrza owiniętego skórą.” ;) Potem jeszcze krótka przejażdżka po Soweto („czarny township”), wizyta w największej galerii handlowej w RPA, pamiątkowe zdjęcie przy nowym stadionie (wybudowanym z okazji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej mających mieć miejsce w RPA w 2010 roku) i dzień pełen wrażeń dobiegł końca.


Johannesburg! Pamiętam wciąż strach, z jakim wjeżdżaliśmy do miasta. Obce, zimne, nieprzyjemne uczucie…
- I co? – pytam.
- Nie taki diabeł straszny, jak go malują! – śmieje się Łukasz.
- Już to gdzieś słyszałam… :)

Co za paradoks! To właśnie w Johannesburgu udało nam się odpocząć i zregenerować siły po ponad trzy tygodniowej podróży po kraju.

Mhmm… Ben, Paweł, dwa jamniki biegające pomiędzy nogami. Butelka piwa po kolacji. Na deser Savanna. Rozmowy do późna w nocy. Leniwe ruchy i myśli…

To ostatni taki wieczór.

Najwyższy czas ruszać dalej w drogę!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przebisniegi

Łukasz Szubiński & Ewelina Grymuła
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 278 komentarzy278 3753 zdjęcia3753 8 plików multimedialnych8